31 stycznia 2014

Na Wstępie o Historii

Na wstępie powiem, że CAŁE opowiadanie jest wytworem mojej wyobraźni i fantazji: daty, sytuacje, bohaterowie, miejsca (no z malutkimi wyjątkami). WSZYSKO!

Zapytacie dlaczego?
Dlaczego nie ożywię tu jakiegoś realnego siatkarza?
Dlaczego nie będę pisać o Zibim?
Albo o Wlazłym?
Czy może o Kubiaku?
A może o jakimś innym?
Albo nie wplotę tu żeńskiej kadry siatkarskiej?

Odpowiedź jest bardzo prosta :P Nie znam się na siatkarzach <haha>

Taaa. Będę pisać między innymi o siatkówce a nie znam się na niej za bardzo. Dziwne nie? Ale jestem dobrej myśli.

W razie czego moja kochana Iss mnie poprawi :) Albo Caroline (mam nadzieje xD) albo inni czytelnicy, na co szczerze mówiąc liczę.

Znam siatkówkę na tyle na ile można poznać ten sport grając w niego na lekcjach wf. SKS inteligenci zrobili w soboty a w soboty to ja nie mam ani chwili czasu gdyż Soboty są poświęcone mojej największej pasji i miłości: jeździectwu i przy okazji nieco fotografii. A moja gra w siatkówkę ogranicza się w zazwyczaj do zdobywania asów serwisowych. Nie wiem czy tak dobrze serwuję, czy po prostu moja klasa nie umie w ogóle grać w siatkówkę, ale co staję na serwach w większości przypadków piłkę dostają przeciwnicy, kiedy popełnię błąd i piłka odbije się od ścian Sali gimnastycznej albo uderzy w siatkę. Tylko w nielicznych sytuacjach piłka jest dalej w grze i ląduje na naszej połowie boiska.

Dlatego też sama wymyślam nie tylko dane zawodników i osób powiązanych z siatkówką, ale i nazwy klubów, a może i miejsca, gdzie miałby się znajdować. Bo nie ma raczej drużyny Volley Wrocław i chyba nigdy taka nie powstanie. Ani inne z mojej historii.

Można to uznać za coś dziwnego, ale bardzo inspiruje i dodaje mi sił gest jaki niegdyś wykonywał Arkadiusz Gołaś- złożenie pocałunku na piłce niczym modlitwa do niej o to aby leciała do przeciwników zdobywając punkty. Ja osobiście powtarzam ten gest. Kiedy obracam piłkę w swoich palcach i przysuwam ją do twarzy… Czuję się dziwnie… nie swojo… taka silna? Dobra? Wyjątkowa? Inna? Dziwna? Nie wiem. Nie wiem co mi towarzyszy ale zawsze tak robię i zaprzestać nie mam zamiaru. Napisałam również o tym wiersz… Jeśli ktoś by chciał, mogę go podesłać :) 

No dobra, koniec tego wywodu na mój temat, bo chciałam tylko ostrzec przed niezgodnościami z rzeczywistością i abyście nie spodziewali się jakiegoś fanfictin gdyż nie wiem czy mogę się zwać jakimkolwiek choćby małym fanem tego sportu. Owszem obejrzę czasem relację w TV, czasem spojrzę na tabelę jak tam sobie AZS radzi, poszperam by zobaczyć wyniki, ale nic więcej.

No to dodam jeszcze jedną informację. Akcja głównie toczy się w Warszawie, ale… nigdy tam nie byłam <haha> Nie orientuje się czy jest politechnika Warszawska, czy istnieje kierunek fizjoterapia. Dlatego też i to jest fikcją.

Chyba miałam już kończyć co nie? Dobra! Tak więc zapraszam do lektury Victoria Secret (jakikolwiek adres został ustawiony tytuł musi zostać ten co w oryginale w mej fantazji)

Opowiadanie zaczynam publikować po raz II! Tym razem bez rocznych przerw :)
Mam nadzieje że będziecie ciekawi jego treści :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz