8
maj 2018 rok
Błysk fleszy, tłumy na widowni, gwar
kibicowych przyśpiewek nadawał temu spotkaniu uczucie jakby się było na
przykład światkiem meczu PLUSLIGI. Gwar ucichł, tłum zamilkł. Ostatnia piłka tego
spotkania decydująca kto zostanie mistrzem polskich juniorek. Czy będą to
wrocławianki czy może panny z Rzeszowa. Statystycznie to spotkanie powinno
rozegrać się zaledwie w trzech setach, ale siatkarki z Wrocławia zaskoczyły
rzeszowianki doprowadzając do tie-breka. Warszawska hala, na której toczył się
ten pojedynek była świadkiem cudu. Młode kobiety w granatowo-żółtych strojach z
czerwonymi cyframi na koszulkach i w tymże samym kolorze ich nazwiskami miały
piłkę w swych rękach.
A dokładniej jedna z nich. Średniej
wysokości jak na siatkarkę brunetka o szarych oczach obracała żółto-niebieską
Mikasę w dłoniach jakby po raz któryś tego popołudnia badała jej już dobrze
znaną strukturę piłki. Zbliżyła ją do twarzy.
-
Leć, jeśli zechcesz. Zdobądź punkt dla kogo chcesz. – szepnęła zamykając
powieki. Przyłożyła wargi do wierzchniej strony swojej dłoni a drugą dłonią
obróciła piłkę. W tej chwili nie słyszała nic, choć kibice zaczynali
wykrzykiwać jej imię lub przezwisko. Było wiadomo że ona może namieszać swoim serwem.
Najbardziej skuteczne serwy tego spotkania wylatywały właśnie z jej dłoni.
Zaczęła lekko balansować swym ciałem, w przód i w tył jak by biorąc zamach
całym ciałem. Wykonała dwa kroki ku końcowej linii boiska stojąc jak dotąd
kawałek za nią odbijając przy tym piłkę od ziemi. Lekko wyskoczyła ku górze
wyrzucając przy tym piłkę. Po ułamku sekundy, kiedy zaczęła tracić wysokość
poczuła przed sobą piłkę, w którą uderzyła z gromkim hukiem. Niebawem po tym
wylądowała amortyzując upadek zginając nogi w kolanach. Jak do tej pory oczy
miała zamknięte. Nie serwowała jednak na oślep. Wiedziała jak zaserwuje,
wiedziała jak piłka poleci. Widziała to wszystko sercem. Kochała siatkówkę całym
swoim ciałem, całym sercem… Kochała to nad życie. Nigdy nie myślała że coś stanie
na drodze jej pasji. Otworzyła oczy dopiero kiedy się wyprostowała. Nie raz
kierowane były ku niej pytania: „Dlaczego serwuje z zamkniętymi oczami?
Dlaczego nie patrzy na to co robi” Odpowiadała zawsze „Ja nie mam władzy nad
piłką. Jeśli ona zechce przeleci. Szanuję to. A jej lot śledzę oczami duszy i
serca, bo najważniejsze jest to co nie widoczne dla oczu ciała”. Teraz patrzyła
jak drużyna z Rzeszowa ma problemy z odbiorem jej serwu. Raz- przyjęcie, Dwa –
wystawienie; Trzy – próba przebicia. Marta Nerekman i Izabela Krzyżanowska
wyskoczyły niemal w jednej chwili by wykonać podwójny blok. Piłka odbiła się od
ich dłoni wracając na połowę rzeszowianek. Jedna z rzeszowskich siatkarek
rzuciła się by odbić piłkę. Udało jej się jednak nie zapanowała nad nią i
niebiesko-żółta Mikasa poleciała poza linię boiska i nie udało już jej się
odbić.
Rozległ się gwizdek ogłaszający koniec
spotkania. Cała drużyna wrocławianek rzuciła się na trzy najważniejsze osoby w
tym momencie. Nie było też zdziwieniem, kiedy okazało się iż tytuł MVP tego
spotkania dostał się właśnie średniego wzrostu siatkarce z Wrocławia. Na płytę
boiska wbiegł jej chłopak i uniósł ją w górę krzycząc przy tym : NAJLEPSZA
SIATKARKA! NASZA GWIAZDA! I całując ją po szyi.
***
27
czerwiec 2019 rok
Dziewczyna weszła do ich mieszkania. Ich, mieszkała
bowiem od jakiegoś czasu razem ze swoim chłopakiem z którym myśleli o wspólnej
przyszłości, jednak na razie oboje stawiali na karierę. Przemek Holier także
grał w siatkówkę, na pozycji atakującego. Przemek był o cztery lata starszy od
swojej dziewczyny, ale zakochanym nie przeszkadzała ta różnica wieku. Szatyn
nie wstydził się pokazywać z młodszą dziewczyną jednak skrywał przed nią pewien
sekret, o którym ona nigdy nie powinna się dowiedzieć.
Tego dnia jednak jej trening został
odwołany z powodu ważnego wyjazdu ich trenera z powodów rodzinnych. Drużyna w
niepełnym składzie zagrała sobie jednego krótkiego seta tak dla rozrywki i
rozeszły się do domów. Dziewczynę zdziwił stojący na podjeździe samochód,
którego sobie nie mogła skojarzyć. Czerwony Nissan już powinien napełnić ją
podejrzeniami, jednak tak się nie stało. Weszła jak gdyby nigdy nic krzycząc na
wejściu: „Przemek! Jestem!” na co odpowiedziała jej cisza.
Cisza, a raczej nie
odpowiedziało nic poza odgłosem pośpiesznego chodzenia po sypialni i
stłumionymi szeptami. Otworzyła mahoniowe drzwi by sprawdzić co się dzieje w
ich domu obawiając się iż ktoś włamał się, jednak to co tam zastała okazało się
być o wiele gorsze.
-
Skarbie, to nie tak. – uprzedził jakiekolwiek słowa, które mogły by paść z ust
młodej siatkarki.
Jej
oczy napełniły się łzami a usta i głos zaczęły drżeć. Nigdy nie spodziewała się
że jej ukochany Przemek mógłby ją zdradzić i do jeszcze w ich domu, w czasie w
którym ona powinna męczyć się i uganiać za piłkami na treningu. Chłopak
pośpiesznie zakładał koszulkę podczas kiedy rudowłosa z jego łóżka męczyła się
z zapięciem od stanika.
-
A niby jak? Przemek?! JAK MOGŁEŚ?!
-
Skarbie! Kocham cię. Naprawdę! – błagał o jej przebaczenie nie zwracając uwagi
na ubierającą się bez słowa brązowowłosą. Szatyn padł do kolan swojej
ukochanej, jednak ta cofnęła się o dwa kroki.
-
Gdybyś mnie kochał, nie zrobił byś mi tego. Przemek! Nienawidzę cię! Znikaj z
mojego życia! Na Zawsze! – wykrzyczała mu w twarz – Niebawem przyjadę po rzeczy
– zakomunikowała i opuściła pośpiesznie mieszkanie które do dziś rana dzieliła
z byłym ukochanym.
***
03
lipiec 2019 rok
-
Karolina, ale jak ja mam mu to wybaczyć! Przecież on mnie zdradził! Kto wie ile
razy to się powtarzało? Może podczas każdego mojego treningu on zabawiał się z
tą rudą małpą?
-
A dałaś mu to wyjaśnić?
-
Tu nie ma co wyjaśniać. Zdradził mnie,
-
Ale wciąż mówi że cię kocha. Wiki. Kochanie, porozmawiaj z nim.
-
Gdyby mnie kochał, nie zaciągnąłby tej… NO! do naszego domu i łóżka i nie
posuwałby jej kiedy ja byłam na treningu.
Karolina pokręciła głową. Bardzo lubiła
chłopaka jej chrześnicy i nie chciała by ten związek się rozpadł. Rozumiała jak
zapewne ta zdrada ją zabolała, choć jej mąż nigdy nie posunął się do takiego
czynu. Przecież oni w jej oczach tworzyli tak doskonale zgraną parę: Ona, On i
Siatkówka. Trójkąt, który miał szansę na sukces, w którym oni byli na równej
pozycji.
Brunetka
jednak inaczej postrzegała to wszystko niż jej matka chrzestna.
-
Karolina, ja nie mogę mu tego wybaczyć. Mogę się przenieść do ciebie?
-
Nie kochanie. Dopóki nie porozmawiasz z nim i nie zakończysz tej sprawy.
-
Myślałam że mam w tobie wsparcie! Myślałam, że jestem dla ciebie jak córka, którą
straciłaś! Myślałam, że zależy ci na moim dobrze – krzyczała nie bacząc na
słowa młoda siatkarka. Wiedziała, że Karolina straciła córkę i że całą swoją
miłość przelała na nią, jednak w tej chwili nie dostrzegała tego. Złość jaka ją
wypełniała zaślepiała, nie dając racjonalnie podchodzić do tak ważnych spraw. –
Jak tak bardzo zależy ci na Przemku i jego miłości to może umów się z nim! Albo
zaadoptuj go jako syna, czy nie wiem co! Bo mnie już straciłaś tak samo jak
Maję – rzekła
Karolina nie była w stanie nic powiedzieć.
Wiktoria przygnała najbardziej bolące wspomnienia jakie tylko mogła. A teraz
jeszcze obróciła się na pięcie i wyszła trzaskając drzwiami za sobą. Karolina
nie miała jak powstrzymać chrześnicy. Ciało odmawiało jej posłuszeństwa, głos
drżał z płaczu, a łzy uparcie wypływały z oczu. Nie miała siły nawet wstać z
krzesła na którym jak dotąd siedziała i martwym wzrokiem wpatrywała się w drzwi.
~*~*~*~
Na koniec jeszcze napiszę kilka słów od
siebie iż podoba mi się fabuła jaką zaplanowałam i chciałabym ją zrealizować
dla was, jednak jeśli nie wykażecie zainteresowania tą historią to zaprzestanę
ją opisywać :(
Obiecuję że będzie się wiele działo,
że będzie i śmiech i łzy. Od was jedynie oczekuję szczerych opinii.
Do zobaczenia!
Wasza Karen :*
Zaczynamy po raz II tym razem z nowymi pomysłami na życie mojej bohaterki i innych człowieków, którzy się pojawią w opowiadaniu :)
Zaczynamy po raz II tym razem z nowymi pomysłami na życie mojej bohaterki i innych człowieków, którzy się pojawią w opowiadaniu :)
Takie prezenciki to ja poproszę w każdej możliwej okazji. :)
OdpowiedzUsuńZacznę od początku - cholernie podoba mi się, jak opisałaś emocje i wykonanie zagrywki przez Wiki. Mistrzostwo, po prostu. W życiu nie potrafiłabym tak przelać uczuć, które rodzą się w głowie siatkarza czy siatkarki w czasie serwisu. ;)
Zdrada to rzecz, którą należy tępić. Co prawda czasami warto dać komuś drugą szansę, no ale tłumaczenie typu 'ja cię kocham' jest beznadziejne. Skoro facet kocha, to po co bierze się za następną panienkę? Jedna już mu nie wystarcza?
Relacje bohaterki z Karoliną nie są zbyt ciekawe. I tak napiszę, że Wiki zagalopowała się w słowach, bo tak było. :)
No to sobie poczekam na kolejny. :3
Nie ma sprawy. Pod choinkę też napewno się na twoim ekranie pojawi :)
UsuńOpis serwu? Czy ja wiem czy aż tak perfekcyjny? Jak dla mnie standardowy. Ja poprostu kocham serwować i w sumie przelałam swój serw na treść i fabułę ;)
Co do reszty, bardzo się cieszę, że ci się podoba.
Czyli chyba podołałam zadaniu obranemu przez siebie i wyzwaniu starcia się z siatkarskim tematem :)
Witaj! Nie mam żadnych zastrzeżeń co do treści. Mogę nawet śmiało powiedzieć, że bardzo mi się podoba, ale tło i czcionka to katastrofa. Musiałam sobie zaznaczyć tekst żeby to przeczytać. Poza tym świetne, naprawdę świetne!
OdpowiedzUsuńObiecuję poprawę. Jeszcze nie do końca opanowałam blogspot i stąd wynikają niedociągnięcia.
UsuńI Dziękuję za miłe słowa o treści.
No to tak jak mówiłam odwiedziłam Twojego bloga. Jak narazie to rozdział mi się bardzo podoba. Wszystko jest opisane dokładnie aż się czuje te opisywane emocje. Przemek zachował się jak swinia jak mógł ją zdradzić. Ciekawi mnie jak dalej potoczy się ta historia. Pozdrawiam i do nastepnego:)
OdpowiedzUsuńNo chętnie zostanę :-P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dzuzeppe :-*